Dla każdego, kto wie co nieco o obecnej sytuacji w Hiszpanii, będzie jasne, że "Przelotni kochankowie" to film zrobiony ku pokrzepieniu serc. Rodzinny kraj Almodóvara pogrążony jest w kryzysie
Ostatnimi czasy Pedro Almodóvar prezentował swoje filmy premierowo na festiwalu w Cannes. Tym razem jednak zdecydował się nie czekać na francuską imprezę. I trudno się temu dziwić. W jednym z wywiadów reżyser powiedział, że "Przelotni kochankowie" to jego najbardziej gejowski film. Ja powiedziałbym raczej, że to jego najbardziej hiszpańskie dzieło. O ile bowiem dla widzów na świecie będzie to "jedynie" ciepła komedyjka z melodramatycznymi wtrętami, o tyle Hiszpanie zobaczą w nim metaforę obecnej sytuacji w ich kraju.
Praktycznie cała akcja rozgrywa się na pokładzie samolotu lecącego z Hiszpanii do Meksyku. Niestety z powodu gapiostwa jednego z pracowników lotniska bardziej zaaferowanego swoją żoną niż obowiązkami, doszło do awarii i samolot nie opuścił hiszpańskiej przestrzeni powietrznej. Krąży po niebie w daremnej, być może, próbie znalezienia lotniska, na którym mógłby awaryjnie wylądować. Większość pasażerów udało się uśpić. Niestety w klasie biznes wszyscy szybko stają się świadomi zbliżającej się katastrofy. W ruch idą więc alkohol i narkotyki. Seks i śpiew mają rozładować napiętą atmosferę. A telefon pokładowy co chwilę jest w użyciu, łącząc ze sobą ludzi od dawna rozdzielonych przez los i głupie decyzje.
Dla każdego, kto wie co nieco o obecnej sytuacji w Hiszpanii, będzie jasne, że "Przelotni kochankowie" to film zrobiony ku pokrzepieniu serc. Rodzinny kraj Almodóvara pogrążony jest w kryzysie gospodarczym, być może najgorszym od czasów hiperinflacji spowodowanej zalaniem rynku złotem przywożonym z Nowego Świata. Hiszpanie, jak bohaterowie filmu, są o krok od tragedii i Almodóvar sugeruje, jak należy sobie z tą sytuacją poradzić. Według reżysera to idealny czas do zabawy, bo przecież nikt nic nie ma już do stracenia. To również świetna okazja, by zrozumieć, kim się jest i spełnić swoje marzenia. Przede wszystkim jednak należy wykorzystać kryzys, by odzyskać w swym życiu prywatnym harmonię, pojednać się z rodziną i bliskimi, naprawić wyrządzone krzywdy, przestać kłamać. Na przykładzie barwnych bohaterów "Przelotnych kochanków"Almodóvar przekonuje widzów, że gorzej już być nie może, a skoro tak, to trzeba skorzystać z szansy, jaką jest katastrofa.
Pozostając w zgodzie z tym przesłaniem, najnowszy film Almodóvara jest dziełem lekkim i niezobowiązującym. Reżyser zrezygnował z hiperstylizacji obrazów, co było jego znakiem rozpoznawczym praktycznie we wszystkich dziełach tworzonych w tym stuleciu. Bardzo luźna struktura przypomina jego wczesne filmy. Dla wszystkich, którzy nie znają Almodóvara z lat 80., "Przelotni kochankowie" mogą być sporym zaskoczeniem. Od takiego kina Hiszpan zdążył już swoich fanów odzwyczaić. To miłe, że potrafi jeszcze pokazać coś nieoczekiwanego.
Rocznik '76. Absolwent Uniwersytetu Warszawskiego na wydziale psychologii, gdzie ukończył specjalizację z zakresu psychoterapii. Z Filmweb.pl związany niemalże od narodzin portalu, początkowo jako... przejdź do profilu